They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Aż gdy wreszcie przyszedł do siebie, przede wszystkim zadał sobie pytanie:
 Co teraz będzie?
I ponieważ miał zwyczaj zastanawiać się nad każdym położeniem głęboko i
jasno zdawać sobie z niego sprawę, przeto otrzezwiawszy zupełnie począł tak
rozumować:
 Abdolonim pomści się na mnie, gdyż nazwałem go niewolnikiem i kaza-
łem mu pójść precz z domu. Zatem skaże mnie na śmierć, zagrabi mój ma-
jątek, a jeśli Thalestris nie wywietrzała mu wobec nowej godności z głowy, to
wezmie ją jako niewolnicę do swego zamku. Próżno bym się też łudził, że te-
go wszystkiego nie uczyni, gdyż został królem i uczynić to może. Jest to rzecz
okropna, ale nieunikniona. %7łycie bez majątku jest wprawdzie gorsze od
śmierci, a jeśli przychodzą takie czasy, w których łokciem zdrowego rozumu
nie można mierzyć ani wypadków, ani ludzi, to nic po mnie na świecie. Bo
skądże ja mogłem przewidzieć, że ogrodnik zostanie królem? Znikąd. Takich
37
rzeczy może się spodziewać tylko ten, komu brak piątej klepki. Wszystko to
jest prawda, jak również i to, że każdy człowiek musi umrzeć. A jednak
śmierci się boję, i nawet boję się bardzo. Inaczej nie czułbym tych mrówek,
które mi chodzą po plecach, i nie słyszałbym tych głuchych odgłosów we
wnętrznościach. Ale czy jest na to rada? Nie ma. Są wszelako różne rodzaje
śmierci. Zapewne, że zaszczytnej jest być usmażonym w oleju niż przybitym
na krzyż, albowiem garniec oleju kosztuje pięć drachm fenickich, a krzyż
można zbić z dwóch starych belek. Ale śmierć na krzyżu jest lżejsza, wsku-
tek czego wolałbym być ukrzyżowanym, niż usmażonym. Fatalnie się też
stało, żem mówił coś Abdolonimowi o patelni. Któż jednak mógł odgadnąć, że
w c z o r a j będzie tak do d z i ś niepodobne? Wczoraj omal nie kazałem
zrzucić Abdolonima ze schodów za to, że chciał się z moją córką żenić, a dziś
wypada mi chyba prosić bogów, aby jak najprędzej zabrał ją jako niewolnicę,
bo może znalazłaby sposobność, aby się za mną wstawić. W każdym razie
trzeba mi teraz pójść do niej, by ją pożegnać i pouczyć, co ma królowi powie-
dzieć. Oćwiczyłem ją wprawdzie wczoraj łodygami róż dość dotkliwie, ale jeśli
odziedziczyła po mnie choć szczyptę rozsądku, powinna przecież zrozumieć,
że ojciec, który jest niezadowolony z wyboru córki, ma prawo i obowiązek w
jakiś sposób jej to okazać. Tak jest! Nie chcę się łudzić, ale cała moja na-
dzieja w Thalestris i trzeba jak najprędzej z nią się rozmówić.
Przemawiając tedy w ten sposób do własnej duszy stroskanej, udał się do
pokoju dziewicy, która po wrażeniach ubiegłej nocy spała tak silnie, że zale-
dwie zdołał się jej dobudzić.
 Thalestris, dziecię moje  rzekł uroczyście  otwórz oczy i uszy, albo-
wiem nieszczęśliwy twój ojciec, który jest w obliczu śmierci, przychodzi poże-
gnać się z tobą i udzielić ci ostatniego błogosławieństwa.
Tu powiedział jej wielką nowinę nocy oraz to wszystko, o czym poprzednio
w duszy rozmyślał. Lecz ona słuchała go jednym uchem, przeciągając się
rozkosznie i leniwie, a w końcu rozbudziwszy się dobrze, ukryła nagle swą
jasną twarz w poduszkę i wybuchnęła śmiechem tak dzwięcznym, jak gdyby
kto rozsypał szklane paciorki na marmurową podłogę.
 Wyrodna córko!  zawołał z oburzeniem Marhabal.  Ty śmiejesz się,
gdy, twój nieszczęśliwy ojciec, który jest w obliczu śmierci, przychodzi, aby
pożegnać...
Ale nie zdołał skończyć, gdyż Thalestris zerwała się z purpurowej pościeli
tak szybko, jak ptak zrywa się spośród kwiatów, i objąwszy szyję ojca, cała
różowa, do spłonionej jutrzenki podobna, poczęła jednym tchem mówić:
 Ojcze, król przebaczył ci wczoraj, a mnie powiedział, że jestem królową
króla!
Marhabal zmienił się w posąg kamienny  i dopiero po długiej chwili rzekł:
 Wróć do łóżka, Thalestris, albowiem nogi mi tak osłabły, że muszę
usiąść.
Więc Thalestris wskoczyła znów do pościeli, a on siadł przy niej, zdjął
myckę, przeciągnął raz i drugi ręką po ogolonej głowie i zapytał:
 Toś ty widziała króla?
 Widziałam.
 Kiedy?
 Dzisiejszej nocy
 Był u ciebie?
38
Dziewica ukryła znów twarz w poduszkę.
 Nie, ja byłam u niego!
Nowe milczenie.
 Przed obiorem czy po obiorze?  zapytał zmienionym głosem Marhabal.
 I przed obiorem, i po obiorze.
 Uf!...
 Thalestris!
 Słucham, ojcze...
 I ty... i ty powiadasz, że monarcha taki był łaskaw dla ciebie?...
 O! i jak jeszcze!
 Nie chowaj twarzy w poduszki.... Czy on był łaskaw przed obiorem  czy
po obiorze?
 I przed obiorem, i po obiorze.
 Uf!...
Thalestris przestała istotnie kryć twarz w poduszki, albowiem spostrzegła,
że oblicze ojca rozjaśnia się coraz bardziej w miarę rozmowy i staje się po
prostu wesołe.
Jakoż Marhabal uśmiechnął się w końcu nie tylko wesoło, ale nawet fi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl