[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja też nie. Dlatego powiedziałem, że jesteś czarownicą. Chciał ją
przewrócić na plecy, lecz wywinęła się, zajęła upatrzoną pozycję i wzięła go w
siebie, a wszelkie wątpliwości momentalnie rozwiały się jak dym.
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
Obudził ją dzwięk dzwonka, któremu towarzyszyło przekleństwo Brada.
Co się dzieje? wymamrotała, spoglądając spod półprzymkniętych powiek
na zegar. Ósma.
Dzisiaj jest sobota. Trudno uwierzyć, że od klęski pod prysznicem upłynął
zaledwie tydzień. Tydzień wspólnie spędzanych nocy.
To chyba portier. Dowiem siÄ™, czego chce.
Chloe oparła się na łokciu, obserwując z satysfakcją zmierzającego do drzwi
Brada. Całkiem gołego.
Była w wyśmienitym nastroju. Wczoraj dowiedziała się, że sprawa przyjęcie
jej na stałe do szpitala im. Angela Mendeza została ostatecznie załatwiona.
Uczcili to uroczystÄ… kolacjÄ… w restauracji, a potem czysto prywatnÄ…
uroczystością w sypialni.
Czuła się jak dziecko, które dostało tabliczkę czekolady i pożera ją łakomie,
niepomne na konsekwencje. Niemniej wiedziała, że przyjdzie jej za to zapłacić.
Ale Brad był tak cudownym kochankiem, że wolała o tym nie pamiętać.
Ubieraj się, szybko zawołał, stając w drzwiach.
Dlaczego?
Twój brat jedzie na górę wysapał, wciągając pospiesznie dżinsy i koszulę.
O mój Boże! zawołała, wyskakując z łóżka i rozglądając się za
rozrzuconymi częściami ubrania. Na szczęście dżinsy i bluzka leżały w zasięgu
wzroku.
Niczego ci nie brakuje? zapytał, podnosząc coś z podłogi i mierząc ją
figlarnym spojrzeniem.
Co masz? O rany! zawołała. Wyrwała mu biustonosz i zrzuciła bluzkę,
ale ręce tak jej drżały, że miała trudności z zapięciem stanika i Brad musiał jej
pomóc. Przy okazji nie omieszkał otoczyć ją ramionami i przykryć dłońmi
piersi.
Przestań! zawołała, wyrywając się z objęć.
Narzuciła bluzkę i poprawiła włosy.
Jak wyglądam? zapytała.
Mam być szczery?
Oczywiście.
Wyglądasz, jakbyś całą noc spędziła w moim łóżku.
Mówisz poważnie?
Brad wycisnął na jej ustach gorący pocałunek.
%7łartowałem. Jason niczego się nie domyśli, jeśli tylko nie będziesz się
czerwienić, ilekroć na ciebie spojrzę.
Rozległ się dzwięk dzwonka i oboje pobiegli do holu. Nie wolno ci się
czerwienić! Nie wolno się czerwienić! , powtarzała w duchu Chloe.
Brad otworzył drzwi. W progu stał Jason z bukiecikiem stokrotek w ręce.
Przepraszam, że wpadam bez uprzedzenia, ale przyjechałem do Nowego
Jorku w interesach i pomyślałem, że sprawdzę, jak Chloe się miewa.
Jeszcze pięć minut temu miałam się wyśmienicie, pomyślała. Brad rzucił jej
szybkie spojrzenie i natychmiast poczuła łaskotanie policzków, nieomylny znak
napływających rumieńców. Jason zmarszczył brwi.
Wszystko dobrze odparła.
Travis nie próbował ci się narzucać? zapytał Jason, wchodząc. Ojciec
ostrzegł go, żeby się do ciebie nie zbliżał.
Nie odrzekła, a chcąc jak najszybciej zmienić temat, dodała: Ale
postanowiłam zostać na stałe w Nowym Jorku.
Jak to? Ojciec i mama uważają, że powinnaś wrócić przynajmniej na
pewien czas do domu.
Brad, który do tej pory zachowywał milczenie* postanowił się wtrącić.
Chloe otrzymała propozycję stałej pracy w moim szpitalu. Sądzę, że jest
wystarczająco dorosła na to, żeby podejmować samodzielne decyzje.
Jason omiótł oboje bacznym spojrzeniem, po czym, zwracając się do siostry,
zapytał:
Ale gdzie będziesz mieszkać?
Może zostać u mnie, dopóki czegoś nie wynajmie. Mam gościnny pokój
odrzekł za nią Brad.
Chloe zaczerwieniła się po same uszy. Od tygodnia prawie nie zaglądała do
gościnnego pokoju. Kątem oka dostrzegła igrający na ustach Brada uśmieszek.
Pozwól, że wstawię je do wazonu powiedziała szybko, wyciągając rękę po
stokrotki. Są śliczne, bardzo ci dziękuję.
Nie ma za co.
Wziąwszy od niego bukiecik, uciekła do kuchni, wstydząc się, że zostawia
Brada na pastwÄ™ Jasona.
Zakładam, że nie zapomniałeś o swoim przyrzeczeniu usłyszała głos
brata.
Najwyrazniej zwracał się do Brada. Chloe nastawiła uszu.
Nie, nie zapomniałem padła krótka odpowiedz.
No to pamiętaj. Wystarczy, że jeden dupek ją skrzywdził. Bo w
przeciwnym razie będziesz miał ze mną do czynienia.
Jason nie docenia siostry.
Jest znacznie silniejsza, niż mu się wydaje, myślał Brad, idąc korytarzem
szpitalnego oddziału. Jest znakomitą i niezwykle sprawną, dbającą o pacjentów
pielęgniarką. Każdy szpital zatrudniłby ją z pocałowaniem ręki. I jest kobietą
zdolną dać mężczyznie szczęście.
Każdemu, tylko nie jemu.
Jak na zawołanie Chloe wyłoniła się z pokoju badań, niosąc czyjąś kartę
choroby. Czy mu się zdaje, że Chloe inaczej się porusza, znacznie lżejszym niż
dawniej, jakby tanecznym krokiem?
Był bliski pewności, iż Layla podejrzewa, że coś ich łączy. I nie tylko ona.
Niedobrze. Już przygoda z Katriną powinna go była nauczyć, by nie
romansować w miejscu pracy. Ale przynajmniej w jej przypadku uczucia nie
wchodziły w grę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]