[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Witaj! rzuciła w stronę Jeny, opartej o framugę
drzwi.
WyglÄ…dasz beznadziejnie.
Wielkie dzięki!
Bardzo proszę. Jena oderwała się od drzwi i opadła
na jedno z krzeseł ustawionych przed biurkiem Dulcy.
Słuchaj, tak naprawdę nie powinnaś tu w ogóle być. Po
tym wszystkim należy ci się kilka dni prawdziwego
wypoczynku. W weekend zadbaj o siebie, rozerwij siÄ™,
zabaw.
Dulcy skrzywiła się. W ostatnim tygodniu aż nadto się
zabawiała. I proszę, do czego ją to doprowadziło.
Kątem oka zerknęła na notatnik leżący na skraju
biurka. Tam, punkt po punkcie, spisała, co powinna zrobić
w związku z odwołaniem ślubu. Tak na oko wszystko już
załatwiła. Zresztą pojutrze będzie już po sprawie. Pierw-
sza w południe nadejdzie i przeminie, podczas gdy i ona,
i Brad będą daleko od ołtarza. No, w każdym razie na
pewno ona będzie daleko.
Jena otworzyła stojący na biurku słoik z żelkami
i wyciągnęła kilka czerwonych kulek.
A co z podróżą poślubną na Fidżi? spytała.
Odebrałaś już pieniądze?
Nie. Dulcy rzuciła okiem na dwie koperty leżące przy
notesie. W jednej były bilety lotnicze, w drugiej pierścionek
zaręczynowy, który zamierzała odesłać Bradowi pocztą.
To specjalna oferta. Nie podlega zwrotowi.
Pojedziesz? zainteresowała się Jena.
Gdzie?
Na Fidżi, oczywiście.
Nie. Wzięła do ręki kopertę z biletami i programem
wycieczki. A potem rzuciła w stronę przyjaciółki. Koperta
zawisła na moment w powietrzu, po czym wylądowała
Jenie na kolanach. Zrób z tego dobry użytek.
Jena miała minę jak dziesięciolatka w bożonarodzenio-
wy poranek.
Nie ma mowy.
Dulcy uśmiechnęła się po raz pierwszy od jak jej się
zdawało wieków.
Pewnie, że jest. Wzruszyła ramionami, odwróciła
się i z szuflady szafki na akta wyjęła butelkę mleczka do
opalania, która chwilę pózniej wylądowaa na biletach.
Była wliczona w koszty wycieczki.
Uhm.
Słuchaj, Jena, pójdz dziś ze mną na spotkanie
w sprawie Mandy Mallone. Obawiam, że jeśli się tam
zjawię po... no wiesz, po tym, co mnie spotkało, mogę
wcisnąć tę intercyzę jej narzeczonemu do gardła, jeżeli
okaże się, że wciąż coś jest nie w porządku.
Jena wzruszyła ramionami.
Pójdę specjalnie po to, by zobaczyć, jak to robisz.
Ty masz mnie właśnie od tego powstrzymać!
W takim razie, nie ma mowy.
Dulcy wybuchnęła śmiechem.
Pamiętaj. O jedenastej.
Jena chwyciła bilety i mleczko. W połowie drogi do
drzwi zatrzymała się jednak i westchnęła głęboko. Obró-
ciła się na pięcie i położyła kopertę wraz z butelką na
biurku Dulcy.
Z bólem serca muszę jednak odrzucić twoją hojną
ofertę. To ty masz pojechać na tę wycieczkę, skarbie. Nie
ja. Skrzyżowała stanowczym ruchem ramiona, dając
Dulcy do zrozumienia, że teraz już na pewno nie sięgnie
po bilety. Piña colada na piaszczystej, gorÄ…cej plaży
natychmiast pozwoli ci o wszystkim zapomnieć.
Uśmiechnęła się szeroko. Zabieraj więc tego swojego
seksownego faceta i ruszajcie w drogÄ™.
Dulcy z trudnością przełknęła ślinę.
Nie mam żadnego seksownego faceta.
Oczywiście, że masz.
Ach, nieważne.
Jena zapewniła ją, że zjawi się w sali konferencyjnej
o jedenastej, po czym wyszła z gabinetu.
Quinn oparł się o monstrualnej wielkości mahoniowe
biurko, należące do wyposażenia gabinetu prezesa Whe-
eler Industries. To, co nie zostało spakowane w karto-
nowe pudła, leżało przy drzwiach obok przepełnionego
kosza na śmieci.
Zgodził się spotkać tu z Bradem o dziewiątej. Nie
miał pojęcia, co przyjaciel chciał mu powiedzieć, i cie-
kawość wzięła nad nim górę. Poza tym na ranczu nie
mógł znalezć sobie miejsca.
Odruchowo potarł dłonią kark. Teraz co prawda czuł
się jeszcze gorzej, gdy miał świadomość, że Dulcy
znajduje się zaledwie kilka przecznic stąd. Rozumiał
jednak, że potrzebowała czasu bo tak zinterpretował
jej sugestię, że między nimi wszystko skończone.
Chociaż w gruncie rzeczy ona nic podobnego nie
zasugerowała. On to zrobił. Tuż po tym, jak zraniła
jego dumę, cofając się gwałtownie przed dotykiem jego
ręki.
Niecodziennie się zdarzało, by kobieta odkrywała, że
narzeczony interesował się jedynie jej pieniędzmi. I nie
zmieniał tego w żaden sposób fakt, że tych pieniędzy nie
miała. A gdy do tego okazywało się, że ten sam narzeczo-
ny był przez cały czas zakochany w innej kobiecie no
cóż, w takiej sytuacji każdy potrzebowałby nieco czasu na
spokojnÄ… refleksjÄ™.
Widział dość wiele w życiu, by wiedzieć, że nawet jeśli
się grało zgodnie ze wszystkimi regułami, nie istniały
żadne gwarancje, że wszystko w końcu dobrze się ułoży.
A musiał przyznać, że wraz z Dulcy nie trzymali się
powszechnie przyjętych reguł, co dodatkowo stawiało
pod znakiem zapytania ich wspólną przyszłość.
Odgłosy radosnego pogwizdywania oznajmiły przyby-
cie Brada. Quinn skrzyżował ramiona, przyglądając się,
jak Brad przepycha siÄ™ przez drzwi z wielkim kartonem
w ramionach.
Wspaniale, że już jesteś, Quinn oświadczył
i uśmiechnął się szeroko.
Bardzo ci posłużyło zwolnienie z pracy.
Nie zostałem zwolniony, sam zrezygnowałem.
Kiedy tylko korporację przejął najlepiej płacący
oferent.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]