[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stępstwa jej męża. Małżeństwo, chwalić Boga, trwało już szesnasty rok, uwieńczone było
dwojgiem dzieci, Piotruś, mąż Kasi, uporczywie nie chciał okazać się nieodpowiedzial-
nym zwyrodnialcem, Bożydar twardo czyhał i dzięki temu wszystkiemu Kasia była je-
dyną osobą, znającą jego prawdziwe miejsce pobytu. Na Bożydara dawno już przestała
być zła i traktowała go jak nieszkodliwego, a niekiedy nawet użytecznego półgłówka.
Czy wujaszek rozpętał jakąś nową aferę? spytała teraz podejrzliwie, chociaż
z wyraznym zainteresowaniem.
Zwiadoma własnego udziału w tym całym przedsięwzięciu, zainteresowałam się
również.
A co? Były u ciebie gliny?
To już pani coś wie...? Był taki jeden i o wujaszka właśnie pytał. Gdzie go znalezć
i gdzie go znalezć. A skąd ja mam wiedzieć, gdzie go znalezć! O co chodzi?
92
Sama nie jestem pewna. Wyjawiłaś im tę jego kryjówkę w plenerach?
Wyjawiłam. A co? yle zrobiłam?
Przeciwnie, bardzo dobrze...
Wyjawiłam im nawet obie kryjówki, druga to jest, zdaje się, letni domek pani
Celinki... Pani znała panią Celinkę?
Ze słyszenia.
No, ale nie wiem, bo tam może nastąpiło zerwanie. Niech pani sobie wyobrazi,
pani Celinka była u mnie parę lat temu.
Zdumiałam się.
Jezus Mario, po co?!
Trudno określić. Chyba chciała, żebym namówiła wujka do ślubu z nią. Zdaje się,
że specjalnie po to rozwiodła się ze swoim mężem, miała nadzieję, że wujaszek ją po-
ślubi...
Słusznie byłam zdania, że to idiotka wtrąciłam z przekonaniem.
I jeszcze jaka! O ten rozwód długo się starała, wreszcie jej dali, a wtedy okazało
się, że z nowego ślubu nici, no i ona właśnie w rozpaczy u mnie szukała pomocy. Albo
sama nie wiem czego. Na moje oko, nie traciła nadziei i w ogóle szału dostała, dekla-
rowała różne tam takie, wierność do grobu albo przeciwnie, straszną zemstę, a tak na-
prawdę chyba chciała go łapać w tej jego stajni pod lasem. Niech pani sobie wyobrazi,
nie miała pojęcia, gdzie to jest!
Co ty powiesz, nie powiedział jej? A on tam ciągle mieszka?
Mieszka. Ma taki azyl. Wodę i światło sobie zrobił. Kiedyś tam byłam, okropnie to
dziwne. Ale domek letni pani Celinki ciągle użytkował, trzymał tam tajemnicze doku-
menty, a pani Celinka nie wytrzymała i wdarła się w jego sekrety.
I nie udusił jej? zdziwiłam się bardzo.
Chyba nie, skoro u mnie była żywa. Ale naprawdę musiała szału dostać, bo te
sekrety zaczęła mi zdradzać. Siedziała ze trzy godziny, nie mogłam się jej pozbyć.
O jakiegoś ptaszka chodziło, tak to określała, i ten ptaszek miał zorganizować szajkę
przestępczą, czy coś w tym rodzaju, i trzymać w ręku rozmaitych dostojników państwo-
wych, pani pamięta, że wujaszek na tym tle miał fioła...?
Pamiętam. Ale głównie czepiał się dawnej elity partyjnej.
Zgadza się. I UB. A teraz dla odmiany sfery rządowe. Z tym że już sama nie
wiem, ptaszek czy wujek, pomyliło mi się. Ta idiotka wymieniała nazwiska i funkcje,
całe szczęście, że ja nie mam pojęcia o polityce, więc ich nie znam, zapamiętałam tylko,
że nie wchodzi w grę ani Wałęsa, ani Jaruzelski. Ale miała na myśli ministrów, posłów
na sejm, któregoś dawnego prezydenta Warszawy, co najmniej dwóch wicepremierów...
Oni się tak zmieniają, że ja nie mogę za nimi nadążyć, chociaż Piotruś się interesuje...
Gadała i gadała, cała we łzach, a pomiędzy ministrami plątał się wujaszek, który powi-
nien się z nią ożenić. Więc gdzie on jest i gdzie on jest, i niech ja mu powiem...
93
I powiedziałaś? zainteresowałam się.
Powiedziałam w jakiś czas potem, ale tak dość ogólnie. Zły był na nią, cho-
ciaż udawał, że nie. Pani go znała, więc nie muszę dużo wyjaśniać. W dodatku wśród
tych ministrów plątały się zbrodnicze mafie, takie bandziorskie, kompletny melanż.
Wydedukowałam sobie, że on się z nią zamierza spotkać i chyba spotkał, bo więcej do
mnie nie przyszła. Ale czy pomieszkuje w jej domku, tego nie jestem pewna, ona była
gotowa oddać mu domek, oddać mieszkanie i na klęczkach się za nim czołgać, więc
możliwe, że tak. A w ogóle przypomniało mi się to wszystko przez tego ptaszka.
Kasia zamilkła na chwilę, więc spróbowałam sobie całość uporządkować. Zaraz, po-
licja...
Czekaj. I gliny cię o coś z tego pytały?
No właśnie. O co tylko się dało. I co wiem o Konstantym Ptaszyńskim. I wtedy
właśnie skojarzyło mi się, pamięta pani? Kiedyś sama pani mówiła, że z tą karą śmier-
ci to różnie bywa, i wymieniła pani Ptaszyńskiego. Dlatego dzwonię. Nie tylko, prawdę
mówiąc, jestem ciekawa, ale przypomniało mi się coś jeszcze, już po wizycie tego poli-
cjanta. Pani wie, o co chodzi?
Zrednio. Od razu ci powiem, że Ptaszyńskiego ktoś rąbnął i stąd dochodzenie.
Przy okazji rąbnęli jeszcze i drugiego, kiedyś nazywał się Trupski, a obecnie Lipczak...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]