[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przycisnęła usta do jego warg. I ten dotyk coś w nim
odblokował, nagle zaczął ją całować. Głęboko. Namiętnie.
Chciwie. A gdy oderwał od niej usta, jego oczy były dzikie,
niemal nieprzytomne. Nie odezwał się. Po prostu wziął ją na
ręce i poniósł w głąb mieszkania.
Na dworze zagrzmiało, do wtóru jej szaleńczo bijącemu
sercu. Justin zaniósł ją do dużego pokoju. Wszędzie były
porozstawiane świece: na stole obok kanapy, na okapie
kominka, na parapecie. Ich płomień odbijał się w szklanych
wazonach i w wypolerowanej drewnianej podłodze. A
jeszcze więcej świec stało w palenisku kominka, sprawiając
takie wrażenie, jakby palił się tam ogień.
Justin położył Kim na dywaniku przed kominkiem i
ukląkł obok niej. Zdjął ręcznik z jej ramion, pogłaskał po
włosach.
Masz takie piękne włosy powiedział, przeczesując je
palcami. Od zeszłego wieczoru... nie, od tamtego wieczoru,
kiedy w pracy widziałem, jak się gimnastykujesz, marzyłem,
by ich dotknąć.
Ale tamtego wieczoru w pracy i dziś, na łodzi, po tym
jak się całowaliśmy... miałam wrażenie, że jesteś zły.
89
Bo byłem zły odparł. Ale na siebie.
Nie rozumiem.
Byłem zły, bo pragnąłem cię, Kim. Tamtego wieczoru.
Wczoraj. Dziś. Teraz.
Te słowa sprawiły jej wielką radość.
A co jest złego w tym, że mnie pragniesz?
Może nic złego, ale uważam, że to nieuczciwe wobec
ciebie. Pracujemy razem. Jestem twoim szefem.
Jestem także kobietą przypomniała mu. Uśmiechnął
się.
Zauważyłem. I to już jakiś czas temu. Dowodem są te
setki zimnych pryszniców, jakie musiałem brać, chociaż nie
wydaje mi się, by przyniosły jakiś skutek. Przeczesał
palcami jej włosy. Nadal cię pragnę.
Ośmielona tym wyznaniem, Kim spytała:
Czy to znaczy, że zaraz wezmiesz jeszcze jeden zimny
prysznic?
Raczej nie. I tak mi w niczym nie pomoże.
Cieszę się szepnęła. Musnęła palcem jego brodę.
Spojrzała mu w oczy. Chcę, żebyś się ze mną kochał.
Pragnę tego od dawna. Bo cię kocham, dodała w duchu i
wśliznęła się w jego ramiona. Potem zarzuciła mu ręce na
szyję i pocałowała go.
Kim jęknął, chwytając ją za ręce. Oszołomiona
potrzebowała chwili, by oprzytomnieć. Ale wtedy, na widok
jego miny, odwaga ją opuściła.
Zrobiłam coś złego?
90
Justin jęknął, na chwilę zamknął oczy i wciągnął wielki
haust powietrza.
Kochana, już płonę, a dopiero zaczęliśmy. Spojrzała na
niego, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.
Jego spojrzenie złagodniało.
Kim, będziemy się kochać. Ja po prostu chcę trochę
zwolnić i dać ci możliwość dogonienia mnie.
I zanim mogła mu powiedzieć, że nie musi go doganiać,
że już go pragnie, zaczął ją znów całować. Powoli. Czule.
Z namiętnością. Całował jej oczy, usta, brodę. Pocałował
miejsce za uchem. Zadrżała. Wtedy, nie spiesząc się, zaczął
całować jej szyję i ramiona.
Krew jej się rozpalała w żyłach, z każdym pocałunkiem
coraz mocniej, aż wreszcie zapłonęła. Czuła się tak samo
szalona jak srożąca się za oknami burza.
91
Rozdział 7
Justinie, ja... ty...
Uśmiechnął się, oczarowany wyrazem jej twarzy. Nie
musiała mu mówić, co czuje. Dotknęła jego policzka.
Jest tak cudownie. Pocałował wnętrze jej dłoni.
Ty jesteś cudowna uściślił.
Kim uśmiechnęła się do niego tym tajemniczym,
właściwym jedynie kochającej kobiecie uśmiechem.
Podobnie chyba uśmiechała się nimfa Kalipso do Odyseusza.
I, jak Odyseusz, Justin też został oczarowany.
Pocałowała zachłannie. Jej ręce błądziły po jego ciele.
Kim, doprowadzasz mnie do szaleństwa jęknął.
To dobrze szepnęła.
Jesteś piękna szepnął. Trzeba było herkulesowego
wysiłku, by mógł się od niej oderwać. Na pewno chcesz?
Jeżeli powiesz, że nie, najprawdopodobniej umrę, ale niech
tak będzie, jeżeli nie jesteś pewna.
Jestem pewna odparła i przyciągnęła go znów do
siebie. Chcę tego. Chcę ciebie.
Pocałunek był gorący, szalony. Justin wiedział tylko, że
nie są jeszcze tak blisko siebie, jak by pragnął.
Zaczekaj powiedział i rozejrzał się za szortami,
zamierzając zastosować zabezpieczenie.
Justinie, proszę, nie!
Kim coś jeszcze krzyknęła, nagle zastygła i Justin
92
zrozumiał, co się stało.
Justinie, nie wyrządziłeś mi krzywdy szepnęła, biorąc
jego twarz w ręce. Ale tak się stanie, jeżeli mi powiesz, że
już mnie nie chcesz, bo nie jestem dziewicą.
Och, chcę cię coraz bardziej. Pragnął jej tak, jak
jeszcze nigdy w życiu nikogo i niczego.
Więc mi to udowadniaj.
Kim...
Teraz rozumiem, czym jest raj, pomyślał Justin jakiś czas
pózniej. Uniósł się na łokciach i spojrzał na Kim. I gdy tak
patrzył na jej zaróżowioną twarz, poczuł czułość. Pocałował
ją w usta.
Dobrze się czujesz?
Jej rzęsy zatrzepotały, otworzyła oczy, usta wygięły się w
uśmiechu.
Czy ja jeszcze żyję?
Chyba tak odparł. Ta odpowiedz sprawiła mu wielką
ulgę. Jesteś pewna, że nie zadałem ci bólu?
Całkiem pewna. Justinie, jesteś cudownym kochankiem.
Zresztą wiedziałam, że tak będzie.
Justin otrzezwiał, przypominając sobie, jaki dar otrzymał
od Kim. Położył się obok i otoczył ją ramionami.
Czy możesz zostać sama na kilka minut? spytał,
całując ją w czubek głowy. Chciałbym zrobić pewną rzecz.
Tak, ale...
Pocałunkiem zmusił ją do milczenia.
93
%7ładnych ale . Czekaj tu na mnie. Zaraz wracam.
Zerwał się, chwycił szorty oraz świeczkę z okapu kominka i
pobiegł do łazienki. Tam odkręcił kurki i zaczął napełniać
staroświecką wannę na lwich łapach. Gdy już była pełna,
zapalił pachnące świece, które zostawiła tu ostatnio Tara,
uważając, że przydadzą mu się, i wrócił do Kim.
Spała na dywanie przed kominkiem, tam, gdzie ją
zostawił. Owinęła się ręcznikiem, ale ręce i nogi miała
odkryte. Justin przez chwilę przyglądał się jej twarzy
oświetlonej płomieniem świeczki. Była taka piękna i
pociągająca. Jak on zdołał pracować z nią pół roku i tego nie
zauważyć?
Jednak podświadomie przez cały czas zdawał sobie
sprawę, jak jest piękna i wyjątkowa. Klęknął obok niej.
Odgarnął włosy z jej twarzy. Po prostu uważał, że lepiej
ignorować swoje uczucia, bo gdzieś w głębi duszy wiedział,
że gdy już raz przyzna się do nich, nie będzie odwrotu i
zostaną kochankami.
I tak się stało, ale teraz wyrzucał sobie, że postąpił zle.
Widział na własne oczy, jak romans jego ojca z Angie
Donahue wpłynął na małżeństwo rodziców. I mimo że jakoś
się pogodzili, a jego matka wychowała Setha jak własnego
syna, nikomu nie było łatwo, a już najmniej samemu
Sethowi. Dlatego właśnie Justin przysięgał sobie, że nie
powtórzy takiego błędu i dlatego usiłował ignorować swoje
uczucia wobec Kim.
Ale, z drugiej strony, on i Kim nie są w takiej sytuacji jak
94
jego ojciec i matka Setha. Poza tym chyba już nie miał
wyboru. Nawet teraz, niecałe pół godziny po tym, jak kochał
się z Kim, pragnął jej od nowa z intensywnością, która go
zaskakiwała.
Kim przeciągnęła się i otworzyła oczy.
Gdzie byłeś?
Zaraz się dowiesz powiedział, biorąc ją na ręce.
Zaniósł ją do łazienki, tam zdjął z niej ręcznik i położył Kim
w wannie. Z szuflady wyjął klamerkę do włosów, zebrał jej
włosy na czubku głowy i je spiął.
Dziękuję szepnęła, zanurzając się w pełnej bąbelków
wodzie.
Justin wziął gąbkę, zamoczył ją i zaczął łagodnie
przesuwać ją po nodze Kim, a potem po wewnętrznej stronie
uda. Kim chwyciła go za rękę.
Nie musisz tego robić.
Wiem, że nie muszę, ale chcę. Gdy nie puściła jego
ręki, spojrzał jej w oczy. Kim, przed chwilą ofiarowałaś mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]