[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co mamy.
Zostaniemy biedni i nadzy, a przy tym przejrzyści jak szkło,
które nie tylko odbija, lecz tnie:
i taki rozcięty świat niech się zrasta pod smaganiem sumień,
które olbrzymią świątynię obrały sobie za tło.
157
Gospel
Truth doesn't drip oil into wounds to stop the burning pain,
or sit you on a donkey to be led through the streets;
truth must be hurtful, must hide.
Structures contract in the brain: raised in man
a building leans; we want to straighten
not its pediment but the ground resisting far beneath
as waves resist boats.
Truth supports man. When he can't lift himself,
indeed the building weighs double.
We all find it in us, a mysterious mold;
we range over astounded streets
where the donkey is led.
(Is there less and less truth in the streets or more?)
We look ahead calmly: we are beyond dread.
Springs and Hands
We have words to lean on, spoken long ago,
still spoken in trembling for fear we should change them in any way.
But is this all?
For there are invisible hands that hold us
so that it takes great effort to carry the boat,
whose story, despite the shallows, follows its course.
Is it enough to dip deep in the spring,
not to seek the invisible hands?
Two Cities (Epilogue)
Each of the two cities is a whole,
which cannot be carried from heart to heart;
each has to live at our heart's expense,
in each each of us.
158
Ewangelia
Prawda nie sączy oliwy do ran, by nadto nie piekły,
nie wsadza na osła, którego się potem ulicami wodzi
prawda musi boleć i kryć się.
Napinają się w mózgu konstrukcje, kiedy coś się nachyla jak gmach
wybudowany w ludziach wszyscy myślą, jak wyprostować
nie fronton, lecz grunt głęboki, bo właśnie ten się opiera jak fala łodzi
Prawda dzwiga człowieka. Kiedy człowiek nie dzwignie siebie,
gmach zbudowany ciśnie podwójnym zaprawdę cię\arem,
który wszyscy w sobie znajdujemy jak tajemniczy ekstrakt
obiegając zdumione ulice, po których obwodzi się osła
(coraz mniej w tych ulicach prawdy? czy coraz więcej?),
patrzymy spokojnie przed siebie, nie dosięga nas przestrach.
yródła i ręce
Mamy bowiem oparcie w słowach wypowiedzianych kiedyś,
wypowiadanych nadal z wielkim dr\eniem, by nic w nich nie zmienić...
Czy tylko tyle?
Są z pewnością niewidzialne Ręce, które trzymają nas tak,
\e z wysiłkiem dzwigamy łódz, której dzieje nadają bieg
pomimo mielizn.
Czy wystarczy zagłębić się w zródła, nie szukając niewidzialnych Rąk?
Dwa miasta (epilog)
Ka\de z dwu miast jest całością nieprzenośną z serca do serca.
Muszą tak \yć kosztem serca ka\dego z nas
159
Unless we are wholly at one with one of the two,
we cannot exist and remain true.
(Long hours we talk of this
above the lights of the Third City,
at its best self in the evening
when the day's tinsel is cast off.)
1962
160
i ka\dy z nas znów \yć musi ka\dym z nich,
inaczej ju\ \aden z nas nie potrafi istnieć,
jak tylko stanowiąc całość z jednym z obu tych miast
(rozmawiamy o tym długie godziny nad światłami Trzeciego Miasta,
które wieczór najbardziej jest sobą, gdy odrzuci całodzienny blichtr).
1962
161
162
WDRÓWKA
DO MIEJSC ZWITYCH
JOURNEY TO
THE HOLY PLACES
163
1. Mount of Olives*
A fragment of earth seen through leaves,
through the thicket of time, at last through the brook
that covers the bottom of a slender chalice.
The chalice was formed from a crack in the rocks.
A fragment of earth seen still through You,
or is it through me?
The dwarfed olive trees where You
could not find shelter then, nor
And today, why do I come?
Don't be surprised. Here for one thousand
nine hundred years each gaze passes
into that one gaze which never alters.
2. The Desert of Judea
It's not easy to say to this land: you are beautiful.
Slopes brown with overhanging rocks
merge with inclining clouds.
Motorcars tear through the wind and the rain,
you look for a trace of green in vain.
People have left long ago. You cannot live here.
No road leads to such places: it runs away.
And here You came, so that You need not say to this land;
you are beautiful. The place was indifferent.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]