They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak więzy nie przyciskały mi rąk do tułowia.
 Teraz w lewo&
 Dlaczego? Skąd wiesz?
 Wyczuwam z tego kierunku siłę witalną.
Sam spróbowałem zapuścić myślową sondę. Miała rację, skądś biła energia. Nie
płynęła silnym strumieniem, jaki kojarzyłem z obcymi istotami, lecz przypominała bardziej
emanację, którą wyczuwałem w pobliżu innego członka załogi. A po lewej stronie
znajdowały się drzwi.
Nie potrafiłem ustalić, jak daleko byliśmy od komnaty z globami. Zwiatło w korytarzu
dodało nam jednak otuchy, a w dodatku stale się nasilało.
Teraz jednak słychać było jakieś dzwięki. Nie szmery rozmów, lecz raczej brzęk
metalu. Maelen przycisnęła się do mnie.
 Przed nami jest ten, który nosi ciało Grissa!
Nie próbowałem użyć psychopolacji. %7łałowałem, że nie mogę wręcz zrobić czegoś
odwrotnego, tak bardzo zmniejszyć aktywności umysłu, żeby z kolei on nas nie wyczuł. Nie
zapomniałem, jak łatwo odkrył moją obecność, kiedy szpiegowałem rabusiów.
 Myśli teraz tylko o jednym  poinformowała mnie Maelen  i używa całej swej
mocy po to, aby osiągnąć coś, na czym mu bardzo zależy. Nie musimy się go obawiać, gdyż
jest skupiony na realizacji jednego celu.
 Którym jest?
Nie odpowiedziała natychmiast. Potem&
 Użycz mi swojej mocy&
Teraz ja się zawahałem. Każde wzmocnienie impulsu psychicznego, który zamierzała
wysłać, mogło nas zdradzić. Mimo to miałem do niej wystarczające zaufania, aby wiedzieć,
że nie proponowałaby takiego posunięcia, gdyby nie sądziła, że ma dużą szansę powodzenia.
Wyraziłem więc zgodę.
Wysłała sondę, a ja zasiliłem ją własną energią. Nieczęsto tak łączyliśmy siły, więc
było to dla mnie stosunkowo nowe doświadczenie. Doznałem dziwnego uczucia, że porwał
mnie nurt, któremu nie mogłem się oprzeć, a potem pojawił się zamazany obraz myślowy.
Z pozoru unosiliśmy się w powietrzu nad przepaścią, lub raczej znajdowaliśmy się u
wierzchołka jednej z komnat w kształcie piramid. Pod nami robot wybijał dziurę u podnóża
jednej ze ścian. Ciemna jama ziała tam wcześniej, maszyna ją tylko powiększała.
Za nią stał Griss. Nie miał w ręku tablicy kontrolnej, najwyrazniej potrafił sterować
robotem bez jej pośrednictwa. Był całkowicie pochłonięty tym, co robił, jednak gorączkowe
pragnienie, które nim kierowało, promieniowało od niego niczym fale radiowe. Nie bronił się,
lecz całą uwagę skupił na tym, czego szukał  na prastarym magazynie swojej rasy, który
przypuszczalnie zawierał maszyny albo broń. Jego pragnienie przypominało powiew ozonu.
Podmuch, mówię, gdyż poczułem je tylko przelotnie. Pod ścianą komnaty, sporo powyżej
wysokości, na której pracował robot, biegł kolejny występ. Półka prowadziła od jednych
drzwi do drugich. Nie potrzebowałem podpowiedzi, żeby się domyślić, że właśnie tędy
powinniśmy pójść.
Zupełnie inną sprawą było, czy zdołamy to zrobić w taki sposób, żeby nie zwrócić na
siebie uwagi. Do tego czasu otwór wybijany przez robota nabrał sporych rozmiarów.
Maszyna odjechała do tyłu i znieruchomiała. Kosmita podszedł szybko do wyrwy i zniknął w
jej wnętrzu.
 Teraz!
Puściliśmy się biegiem po oświetlonym korytarzu i już po chwili byliśmy na półce.
Znajdowała się tak blisko wierzchołka piramidy, że przeciwległa ściana nachylała się pod
bardzo ostrym kątem. Maelen łatwiej było iść tamtędy niż mnie, gdyż nie mogłem się
wyprostować i musiałem posuwać się na czworakach.
Nie marnowałem czasu na oglądanie się w stronę dziury, jaką wybił robot. Chciałem
tylko jak najszybciej dotrzeć do drzwi na drugim końcu występu i przestąpić ich próg.
 Udało nam się!
 Na razie  odpowiedziała Maelen.  Ale& Zwiesiła głowę i odwróciła się. Jej
zakurzonym ciałem wstrząsały skurcze.
 Krip! Krip, obejmij mnie!  Było to wołanie o pomoc, tak nagłe i niespodziewane,
że się wystraszyłem. Potem praktycznie rzuciłem się na nią, objąłem mocno i nie
wypuszczałem z uścisku, chociaż usiłowała mi się wyrwać.
Nie Maelen trzymałem w ramionach, ale zwierzę, które warczało i kłapało zębami,
drapało wysuniętymi pazurami. Tylko szczęśliwym trafem uniknąłem obrażeń. Potem
zwiotczała w moich objęciach i dyszała ciężko. W kącikach jej pyska bieliły się krople piany.
 Maelen, co ci jest?
 To ten zew& tym razem silniejszy, znacznie silniejszy. Swój& swój wołał swego!
 Co masz na myśli?  Nadal ją obejmowałem, lecznic zamierzała mi się już
wyrywać. Walka musiała ją wyczerpać, gdyż znajdowała się prawie w takim samym stanie, w
jakim ją zastałem przedtem.
 Ten sen& kobieta w kociej koronie  myśli Maelen nie układały się w logiczny
ciąg.  Ona jest& pokrewna Thassom&
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie dostrzegałem podobieństwa między nią a znaną mi
Maelen.
 Może nie z wyglądu  przyznała moja towarzyszka.  Masz jeszcze wodę? 
Nadal zipała, wydając dzwięk podobny do ludzkiego szlochu. Znalazłem manierkę i wlałem
jej odrobinę płynu do pyska. Musiałem jednak trochę zostawić, gdyż nie wiedzieliśmy, kiedy
będziemy mogli uzupełnić ten mały zapas.
Piła chciwie, lecz nie domagała się więcej.
 To myślowe wezwanie& ten sen& znam podobne. Takie wysyłają Thassowie.
Doznałem olśnienia.  Czy można je regulować? To znaczy  czy kiedy cię
odkryto, ich wzór nie mógł zostać zmieniony na znajomy, a więc taki, który miałby większe
szansę cię usidlić?
 To możliwe  przyznała.  Jednak coś jest między mną i tą obcą istotą& Tylko
że kiedy się znów spotkamy, to ja będę dyktować warunki, nie ona, jeśli użyczysz mi swojej
siły, jak to zrobiłeś teraz, kiedy zawołała.
 Jesteś pewna, że to była ona? Nie ten, którego przed chwilą widzieliśmy?
 Jestem. Sama jednak zadecyduję, kiedy pójść. A ten czas jeszcze nie nadszedł.
Wypiłem łyk wody i wyciągnąłem tubkę skondensowanego prowiantu, którym
podzieliliśmy się po połowie. Ten pokarm, przeznaczony do zaspokajania głodu w okresie
wytężonego wysiłku, był bardzo pożywny i wystarczy nam na wiele godzin.
%7ładen dzwięk nie dochodził z komnaty, w której robot niewątpliwie wciąż stał na
czatach przy dziurze. Bardzo byłem ciekaw, czego obcy szukał za poszczerbionym murem.
Maelen jednak nie wspomniała o tym po drodze. Wręcz przeciwnie, zadała pytanie tak
odległe od bieżących spraw, że mnie zaskoczyła.
 Czy twoim zdaniem ona jest ładna?
Ona? Po chwili zdałem sobie sprawę, że musiała mieć na myśli tę nieludzką kobietę.
 Jest przepiękna  odpowiedziałem szczerze.
 Ciało bez skazy, chociaż dziwnego koloru. Doskonałe ciało&
 Jego umysł szuka wszakże innego odzienia. Istota, która chodzi w skórze Grissa,
również miała z pozoru idealne ciało, a mimo to jego prawowity właściciel uznał za stosowne
zamienić się z naszym towarzyszem. A mnie zabrano do tamtej komnaty, żeby dokonać
wymiany z jeszcze innym obcym. Ciekawe, czy oni są zamrożeni?
 Tak  nie miała wątpliwości.  Ten drugi, którego postawili na szczycie
urwiska&
 Lukas twierdził, że dawno umarł. Jestem jednak pewny, że tych czworo żyje. Ten
w ciele Grissa musi być żywy!
 Być może po uwolnieniu ze stanu hibernacji ich ciała rzeczywiście umrą. Wątpię w
to jednak. Sądzę, że z jakiegoś powodu chcą je zachować. Potrzebują naszych ciał, tak jak my
gorszych ubrań, które można poplamić i wyrzucić po skończeniu brudnej roboty. Ale& ona
jest bardzo piękna!
Usłyszałem w jej głosie żal; to był jeden z nieczęstych przejawów pozornie ludzkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl