[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Proponuję pani apartament na najwyższym piętrze strzeżonego
budynku, który udostępniamy naszym partnerom biznesowym, kiedy
odwiedzają Londyn. Najwyrazniej jest przekonany, że muszę się
zgodzić na jego propozycję.
Lecz niezależnie od tego, jak bosko jest przystojny i jak bardzo
mi się podoba nic nie muszę! A już za żadne skarby świata nie
zrezygnuję ze wspólnego mieszkania z Annie w Islington.
Całkowicie się z panem zgadzam i jestem bardzo wdzięczna za
propozycję odpowiadam. Ale w mieszkaniu Annie French czuję się
naprawdę dobrze i swobodnie, dlatego wolałabym tam zostać.
Aha. Szef nie potrafi ukryć zaskoczenia i złości. Jak pani
chce, to w końcu pani decyzja.
W tonie jego głosu słyszę wyraznie, co o tym sądzi. Przez chwilę
mam wyrzuty sumienia.
Mogę się założyć, że uważa mnie za upartą oślicę, bo nie chcę się
zgodzić, żeby mi pomógł. Tylko że ja naprawdę nie mam najmniejszej
ochoty mieszkać samotnie w apartamencie na najwyższym piętrze. Nad
taki luksus przedkładam zdecydowanie towarzystwo Annie i jej
przyjaciół.
Jonathan Huntington marszczy czoło. Zirytowałam go swoim
uporem, więc żeby nie widzieć jego pełnego dezaprobaty spojrzenia,
wbijam wzrok w jego pierś. Ależ szeroką pierś! Tak samo jak wczoraj
nie ma krawata, a rozpięty kołnierzyk rozchyla się na boki. Wpatruję
się w opaloną skórę, którą tam dostrzegam, i niespodziewanie czuję,
jak zasycha mi w ustach. Pospiesznie podnoszę wzrok i& spotykam
jego oczy!
Czy to wszystko? pytam, wiercąc się niespokojnie w fotelu.
Temat mieszkania jest już zamknięty. Czego jeszcze mógłby ode mnie
chcieć?
Nie, to nie wszystko odpowiada z naciskiem, a ja
nieruchomieję na swoim miejscu.
Nie mam pojęcia, co teraz się stanie, ale wiem jedno: to
spotkanie jest dla mnie torturą. Dlaczego nie zlituje się nade mną i nie
pozwoli mi wrócić do siebie? Przecież nic się nie zmieniło, on dalej jest
szefem, a ja maleńkim nikim, kto w jego firmie usiłuje zdobyć trochę
doświadczenia. Przez strasznie wstydliwy i krępujący przypadek udało
mi się skupić na sobie odrobinę jego uwagi, lecz przecież nie mogłam
zaintrygować go na dłużej na to przepaść między nami jest zbyt
głęboka. Lada chwila mu przejdzie, a ja, przy odrobinie szczęścia, nie
zbłaznię się bardziej niż dotychczas.
Ponownie opada na oparcie i nieruchomieje w tej nonszalanckiej
pozie, która sprawia, że emanuje pewnością siebie. Włosy zsunęły mu
się na czoło, więc przeczesuje je niedbałym ruchem. To nie żaden gest
próżności, tylko odruch, którego chyba w ogóle nie zauważa. Dlatego
wygląda tak swobodnie. Nie bronię się nawet przed myślą, że bardzo
mu do twarzy z takimi włosami. Nie każdy wyglądałby dobrze w takiej
fryzurze, ale jemu akurat doskonale pasuje. Przez chwilę zastanawiam
się, jakie jego włosy są w dotyku, czy tak miękkie, na jakie wyglądają?
Nagle orientuję się, że zaczął coś mówić, więc zmuszam się, by skupić
się na jego słowach.
Clive twierdzi, że wczoraj, w czasie popołudniowego
spotkania, zrobiła pani na nim bardzo dobre wrażenie. Uważa, że
angażuje się pani ponadprzeciętnie w pracę i ma doskonałą intuicję,
jeśli chodzi o projekty, w których specjalizuje się ten dział Huntington
Ventures. Tak przy okazji, to serce naszego przedsiębiorstwa. Ja i moi
partnerzy biznesowi bardzo je cenimy.
Wiem& to znaczy, nie wiem& nie wiedziałam, że zrobiłam
takie dobre wrażenie. Nie wiedziałam o tym, ale wiem, że dział
rozwoju i innowacji jest dla pana bardzo ważny& To się wpisuje w
filozofię firmy&
Boże drogi, co ja wygaduję! Muszę jak najszybciej stąd uciekać!
Uśmiecha się, a ja znów jestem pod jego urokiem. Gdyby miał
nieskazitelnie równe zęby, Jonathan Huntington byłby oczywiście
również wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną, jednak wyszczerbiona
jedynka nadaje mu wyjątkowego charakteru, czegoś, co przyciąga z
hipnotyzującą mocą. Chciałabym wiedzieć, jak to się stało&
Widzę, że jest pani dobrze poinformowana. Odnoszę
wrażenie, że jego głos znów muska moją skórę. Ma pani też powody
do radości, panno Lawson. Bo od teraz będzie pani pracować dla mnie.
Ja& ja myślałam, że już dla pana pracuję odpowiadam
całkowicie zdezorientowana.
Uśmiecha się jeszcze szerzej.
Chyba niezbyt precyzyjnie się wyraziłem. Oczywiście ma pani
rację, pracuje pani dla mnie. Tyle że od teraz będzie pani bezpośrednio
pracowała ze mną.
Słucham?! Serce mi przyspiesza.
Z panem? Jak to? Nie rozumiem&
Umożliwię pani przyjrzenie się z bliska zarządzaniu tą firmą.
Będzie mi pani towarzyszyła jako, hm, ktoś w rodzaju asystentki. Co
prawda będzie kilka wyjątków, ale pozwolę pani uczestniczyć w
większości rozmów, które prowadzę. Co więcej, może mnie pani pytać
o wszystko, co tylko panią zainteresuje. Nie będzie pani brała
oczywiście udziału w samym procesie decyzyjnym, ale z wielką
przyjemnością dowiem się, jakie jest pani zdanie.
W jego tonie nie słyszę pytania to nie jest oferta, którą
mogłabym odrzucić. To polecenie. Ja jednak się waham.
Jakaś część mnie ta ambitna część krzyczy z radości. Brawo,
Grace! Bingo! Będziesz mogła towarzyszyć Huntingtonowi wszędzie,
dokąd pójdzie, i przyglądać się, jak prowadzi firmę. Będziesz miała
dostęp do informacji, o jakich nawet nie śniłaś. To szansa jedna na
milion. Niewiarygodna szansa.
Ale słyszę też inny, cichszy i ostrożniejszy głosik, który stara się
mnie ostrzec przed człowiekiem, przy którym nie potrafię logicznie
myśleć. I którego miałam się strzec, jak przykazała mi Annie. Czy
naprawdę chce mi dać szansę, czy może ma jakiś inny zamysł? Może
za tą niecodzienną propozycją kryje się jakiś plan?
Dlaczego daje mi pan taką szansę? pytam, nim zdążę
przemyśleć swoje słowa. Zupełnie jakby same ze mnie wyskoczyły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]