[ Pobierz całość w formacie PDF ]
takiej trwodze, jakbym zobaczyła upiora. Zatrzymałam? się dopiero przy słupie
drogowym. To zdarzenie niewiele ma związku ze sprawą panny Izabeli, tyle tylko, że
pobudziło mnie do większej jeszcze czujności. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby zły
wpływ tego człowieka rozszerzył się na Drozdowe Gniazdo, choćbym nawet miała,
przeciwstawiając się pani Linton, wywołać burzę w domu.
Kiedy Heathcliff zjawił się z następną wizytą, panienka, karmiła właśnie gołębie na
podwórzu. Od trzech dni nie przemówiła słowa do szwagierki, ale że jednocześnie
przestała kaprysić i biadać, odczuliśmy to jako wielką ulgę. Wiedziałam, że Heathcliff
nigdy nie silił się wobec niej na zbyteczne uprzejmości. Tym razem, ledwo ją zobaczył,
spojrzał w kierunku domu, czy kto nie patrzy. Stałam w oknie kuchni, ale ukryta za
framugą. Podszedł do Izabeli przez podwórko i coś powiedział. Zmieszana chciała
odejść, lecz położył jej rękę na ramieniu. Odwróciła głowę. Widocznie zadał pytanie, na
które wolała nie odpowiadać. Po raz drugi obejrzał się szybko i przypuszczając, że nikt
nie widzi, ten łajdak objął ją zuchwale wpół.
- Judasz! Zdrajca! - krzyknęłam. - Ty obłudniku, ty bezczelny oszuście!
- Kto taki, Nelly? - usłyszałam przy sobie głos Katarzyny, której wejścia wcale nie
zauważyłam, pochłonięta obserwowaniem sceny na podwórzu.
- Pani niegodziwy przyjaciel! - odparłam z oburzeniem. - Ten podstępny hultaj! A!
Już nas zobaczył i idzie tutaj. Ciekawa jestem, jak potrafi wytłumaczyć, że zaleca się do
panienki, skoro mówił, że jej nienawidzi.
8
Pani Linton zdążyła jeszcze zobaczyć, jak Izabela wyrwawszy się Heathcliff owi
uciekła do ogrodu. W chwilę pózniej Heathcliff otworzył drzwi. Nie mogłam się
powstrzymać, by jakoś nie wyrazić mu mego oburzenia, lecz Katarzyna nakazała mi
ostro milczenie i zagroziła, że jeżeli dalej będę zuchwale wtrącać się w nie swoje sprawy,
to wyrzuci mnie z kuchni.
- Kto cię słyszy, może pomyśleć, że ty jesteś tu panią! - krzyknęła. - Muszę ja ci
przytrzeć rogów. A ty, Heathcliffie, co tam znowu wyprawiasz? Powiedziałam, że masz
dać spokój Izabeli. Prosiłam cię, żebyś siedział cicho, chyba że ci się sprzykrzyło bywać
tutaj i chcesz, żeby Linton zamknął ci drzwi przed nosem.
- Niech lepiej nie próbuje! - odparł niegodziwiec. Jakże go w tej chwili
nienawidziłam. - Niech mu Bóg użyczy potulności i cierpliwości. Z każdym dniem mam
większą ochotę posłać go do nieba!
- Cicho bądz! - Katarzyna zamknęła drzwi do pokoju. - Nie sprzeciwiaj mi się!
Dlaczego nie posłuchałeś mojej prośby? Czy ona umyślnie weszła ci w drogę?
- Co cię to obchodzi? - warknął. - Mam prawo pocałować ją za jej zgodą, a ty nie
masz prawa zabraniać mi tego. Nie jestem twoim mężem. To nie ty powinnaś być o mnie
zazdrosna!
- Nie jestem zazdrosna o ciebie, tylko dla ciebie. Rozchmurz się. Na kogóż ty się
dąsasz? Jeżeli Izabela podoba ci się, możesz ją poślubić. Ale czy ona ci się podoba?
Powiedz prawdę, Heathcliffie? Nie odpowiadasz. Jestem pewna, że nie!
- Czy pan Linton zgodziłby się na małżeństwo swej siostry z tym człowiekiem? -
wtrąciłam.
- Zgodziłby się - ucięła pani stanowczo.
- Może sobie oszczędzić kłopotu - powiedział Heathcliff. - Obejdę się bez jego
pozwolenia. Co do ciebie zaś, Katarzyno, to mam ochotę powiedzieć ci parę słów, skoro
już o tym mowa. Chcę, żebyś wiedziała, że jestem zupełnie świadomy tego, jak
niegodziwie ze mną postępowałaś. Tak, niegodziwie! Czy słyszysz? Jeżeli sobie
pochlebiasz, że tego nie rozumiem, to jesteś głupia. Jeżeli myślisz, że dam się pocieszyć
słodkimi słówkami, jesteś idiotką. A jeżeli sobie wyobrażasz, że nie pomszczę się za swe
9
cierpienia, to niebawem przekonasz się, jak bardzo się mylisz. Tymczasem dziękuję ci za
wyjawienie sekretu twej szwagierki. Przysięgam, że potrafię to odpowiednio wykorzystać!
A ty mi nie wchodz w drogę!
- Skąd ta nagła zmiana? - zdumiała się pani Linton. Ja obeszłam się z tobą
niegodziwie i ty się zemścisz! Jak się zemścisz, niewdzięczniku? Co ja ci takiego
zrobiłam, potworze?
Heathcliff ochłonął.
- Na tobie mścić się nie będę. Nie taki mam zamiar. Tyran ciemięży swych
niewolników, ale oni nie powstają przeciwko niemu, tylko gnębią tych, których mają pod
sobą. Możesz znęcać się nieludzko nade mną dla zabawy, tylko pozwól mnie też
zabawić się w ten sam sposób ł nie znieważaj mnie, o ile to możliwe. Zburzywszy mój
pałac nie stawiaj na jego miejscu chałupy i nie każ podziwiać swej wspaniałomyślności,
że mi ją dajesz na mieszkanie. Gdybym sądził, że naprawdę życzysz sobie mego
małżeństwa z Izabelą, poderżnąłbym sobie gardło.
- O, najgorsze jest to, że nie jestem zazdrosna, nieprawdaż? - zawołała
Katarzyna. - Nie będę już więcej mówiła o twoim małżeństwie. Byłoby to takim samym
złem jak ofiarowanie szatanowi zbłąkanej duszy. Jego szczęście, tak samo jak twoje,
polega na unieszczęśliwianiu ludzi. Dajesz tego dowody. Edgar już przyszedł do siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]