[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potępienia świata jako stworzenia Bożego. Natomiast jest przestroga przed duchem tego
świata . W życiu zakonnym chodzi o to, żeby być przydatnym dla świata, ale nie przesiąkać
jego duchem. Ludzie żyjący w świecie mają czasem tego dosyć - ciągłe rozproszenie, pogoń
za nie wiadomo czym, cała masa chaotycznych bodzców, stykanie się ze złem na każdym
kroku. Wszyscy przyjeżdżający do Tyńca zauważają, że tu jest oaza, w której panują spokój,
cisza, bezpieczeństwo - inne relacje niż w świecie. Zwiętemu Benedyktowi zależy na
zabezpieczeniu owego benedyktyńskiego pokoju. To nie jest pokój bierny - sadzawka zasnuta
rzęsą, w której wszystko kiśnie, tylko duchowe zródło dające życie, bo jest nastawione
wyłącznie na Pana Boga. Takie zródło, jeśli je zmącimy, przestaje pełnić swoją rolę. Ludzie
żyjący w świecie często skarżą się, że wiele rzeczy przeszkadza im zajmować się Bogiem.
Przeszkadza tylko grzech, a przecież nikt nie odważy się powiedzieć, że mnisi są
całkowicie od niego wolni. Nie ma spraw, działań czy problemów w świeckim życiu, których
nie można byłoby powierzać Bogu i które z natury oddalałyby od Niego. Dopiero w XX
wieku wyrazniej zaczęto dostrzegać, że każda czynność, obojętnie jak prozaiczna czy
świecka , może być dokonywana w Bożej obecności.
Sobór Watykański II przypomniał, że zadaniem każdego chrześcijanina jest uświęcać
świat. Jednocześnie ludzie, którzy przyjeżdżają do Tyńca, nie chcieliby, aby stał się on
zwykłym hotelem. W świecie zlaicyzowanym szukają ładu, pokoju i siły wewnętrznej. Mleko
zsiądzie się wtedy, gdy się go nie bełta. Podobnie Tyniec straciłby swój smak , gdybyśmy,
przesiąkając duchem świata, porzucili mnisi sposób życia. Chcemy więc służyć światu w ten
sposób, żeby ci wszyscy, którzy są światem zmęczeni, mogli znajdować u nas Boże
pokrzepienie (zgodnie ze słowami Jezusa: Przyjdzcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i
obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię , Mt 11, 28). Rzeczywiście, przychodzą ludzie
utrudzeni i obciążeni. Narzeka się, że trudno jest znalezć siły, by wszystkie świeckie
czynności kierować ku Bogu. Nie ma czasu na modlitwę, na życie religijne. Często życie
religijne przy obecnym tempie zaczyna przypominać trochę kwiatek do kożucha . Reguła i
duch monastyczny uczą nie tyle sposobów postępowania, co życia w Bogu. Czy jecie, czy
pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31) -
zaleca św. Paweł. Ludzie powinni żyć tym duchem, który prezentują mnisi, a ponieważ nie
każdy jest do tego zdolny, niech ci, co potrafią, pomagają innym. Wszyscy powinni być
trzezwi, ale w dzisiejszych czasach trudno ludzi do tego namówić. Niech więc przynajmniej
niektórzy żyją w całkowitej abstynencji, żeby być punktem odniesienia dla tych, którzy
dostrzegają w tym siłę i sens.
Wyobrazmy sobie zatem, że nagle wierzący zaczynają żyć tak jak mnisi, to znaczy
radykalnie wyrzekają się własności i własnej woli, podejmują celibat - Kościół przestałby
istnieć w ciągu jednego pokolenia! Wydaje mi się, że nie chodzi o kopiowanie sposobu życia.
A mimo to Reguła jest intrygująca także dla ludzi świeckich. Zastanawiam się dlaczego?
Biznesmeni czytają Regułę nie po to, żeby porzucić swój biznes i stać się mnichami.
Dosłowność życia mniszego jest receptą na życie tylko dla tych, którzy czują takie powołanie.
Istotny jest kierunek, a każdy idzie przecież po swojemu. Zwięty Grzegorz Wielki wyjaśnia w
Regule pasterskiej , że konkretna realizacja Ewangelii w życiu inaczej będzie wyglądać u
żołnierzy, inaczej u ludzi uczonych, u małżonków, u mnicha czy u biskupa. Każdy musi na
swój sposób dochodzić do Boga. Stać Pana Boga na to, żeby stworzyć każdego człowieka
zupełnie innego. Do tej samej ziemi wpadają ziarenka maku, chabru, dębu, lilii, zboża. Jeśli
wrzucam do ziemi różne ziarna, to nie po to, żeby wyrosły same dęby. Jesteśmy Bożą rolą.
Każdy z nas inaczej dochodzi do Pana Boga. Tych dróg jest zatem nieskończona ilość.
Tak więc będzie zależeć od mojej indywidualności uchwycenie tego czegoś, co w moim
wnętrzu stanowić będzie o relacji do Boga. A mnisi mają cenną i pewną pomoc, jeśli
zachowują wiernie Regułę. Zwiadomi tego dzielą się jej duchem z tymi, którzy pozostają w
świecie.
Czyli uniwersalny jest duch Reguły, a nie jej formuła?
Formuła nie pasuje do świeckiego życia, ale duch Reguły jak najbardziej. Przecież
wiele przepisów sformułowanych przez świętego Benedykta straciło dzisiaj swoją aktualność,
o czym wiele razy już wspominaliśmy. Przez półtora tysiąca lat zmienił się kontekst. Regułę
interpretuje się w każdej sytuacji historycznej trochę inaczej, ale wciąż pozostaje ten sam
duch wsłuchiwania się w Boży głos i posłuszeństwo, czyli to otwarcie się na Boga i na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]