[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to mu ino w myśli wczas.
GOSPODARZ
A! wstydzę się waszych słów
choć mi radość z waszych lic.
CZEPIEC
Wyście bo to żarnych świc
rozpalili z naszych lic.
Panie, a cy pon pamięta
jak pon szeptoł nieraz w noc
co mówiła Panna Zwięta,
jako w nas jest wielga moc,
jako że moc jest zaklęta,
że sie kiedyś opamięta...
Wyście to pożarnych świc
rozpalili z naszych lic.
PAN MAODY
A wy zaraz w rękę nóż.
CZEPIEC
A cóż czekać, cy jo tchórz?
GOSPODARZ
Kumie, miarkujcie się w słowie.
CZEPIEC
A kiej słucho, niech sie dowie.
PAN MAODY
Gębą toście bardzo harny.
CZEPIEC
Kręć pon ino próżne żarny,
poezyje, wirse, ksiązki,
podobajom ci sie wstązki,
Stroisz sie w te karazyje,
a jak trza sie mirzać z czego,
to pon w sobie szyćko skryje.
POETA
A przecież się nic nie dzieje.
CZEPIEC
A toć przecie wciąz mówicie,
jeśli rozumiem co z tego;
ponoć nawet pierwsi wicie:
to rzecz wielka?
GOSPODARZ
Jaka?!
CZEPIEC
Dnieje!!!
POETA
Dnieje, tak, to tam szaleje
ta majaka z chmur i mgły,
ta majaka, co sie wieje
ponad łan.
PAN MAODY
(ku oknu)
Na liściach skry.
Opalowa rosa spływa;
przesiewa się w dyjamentach
z drzew, jak wiszar w skalnych pętach. -
Cud!
CZEPIEC
Pon ino widzisz pchły,
pchły, świecidła, rosę, ćmy,
a nie chcesz znać, co som my:
że w nas dnieje, dusa świci,
że zarucko kur zapieje,
że na nas czekają w mieście,
że nas tu jest ze dwiedzieście
z kosom, cepem, żelaziwem
i że to, to nie som sny.
POETA
Co on mówi- A to dziwne,
bo mi się to dziś marzyło:
jako dramat, jako sen.
PAN MAODY
Co za temat!
POETA
Chłopska krew
i ten jego pański gniew.
GOSPODARZ
Nas czekają? - Was czekają?
Zaraz - coś to - coś tu było,
co już o tym mnie mówiło -
lecz kto, jaki...
CZEPIEC
Ktoś tu był,
co przejechał duze światy,
ponoś kajsi z Ukrainy;
przywiózł hasło cy papiry;
rozesłać kazał wiciny -
a są tu za progiem ludzie,
mogą świadczyć, jak z północka
słyszeli brząkanie liry.
POETA
(do brata)
Liry brzęki po północy,
jakeś ty leżał w niemocy,
ja słyszałem.
PAN MAODY
Ja słyszałem
od podwórza, z tego sadu.
POETA
Z tego sadu, spod jabłonki,
ale sobie myślę: mrzonki -
może ktoś się ubrał w dzwonki?
GOSPODARZ
A był także jakiś taki -
był też inny - nie pamiętam -
ale mi coś świta -
CZEPIEC
Pany -
wyście ino do majaki;
niechże który wyjrzy w pole,
co sie widzi hań na dole,
kandy jest krakowsko ścizka.
POETA
(wychodzi)
I stąd widzieć, bo to z bliska;
trza zobaczyć.
SCENA 20.
PAN MAODY, CZEPIEC, GOSPODARZ.
PAN MAODY
Po cóż gniewy?
takiście są rozpaleni.
CZEPIEC
A tam, panie, się rumieni;
na powietrzu słychać śpiewy.
PAN MAODY
Wyście, Czepiec, w gorącości,
to wam się coś marzy, dzwoni.
CZEPIEC
Panie młody, tam ktoś goni,
tyle chłopa, tyle koni,
idz pon ujrzyć.
PAN MAODY
(wybiega)
Co tam znowu?
SCENA 21.
GOSPODARZ, CZEPIEC.
GOSPODARZ
Kum pijany - ja pijany. - -
Aadnie wam tak z kosą w dłoni.
CZEPIEC
Psiakrew - - jo mom stać,
a tu ludzie chcom się rwać.
Podzcie, chłopcy - Kasper, podz!
Stańcie se tu kole proga.
(Uchylił był drzwi nawołując; wchodzi dwóch parobków z nastawionymi
kosami; z tych Kasper w stroju drużby. Stają na warcie: jeden przy
drzwiach w głębi, drugi u drzwi weselnych).
SCENA 22.
GOSPODARZ, CZEPIEC, PAROBCY.
GOSPODARZ
(do Kaspra)
Zamknij, niech nie lazom baby.
A więc co to - co to, co - ?!
CZEPIEC
Któż to u was był - no kto?
Jezli mos pon w sercu Boga,
to sie z nami zgodz.
GOSPODARZ
Czekaj, czekaj, coś mi świta;
ktoś był u mnie, mówisz kum - -
taki w głowie słyszę szum -
nie pamiętam, myśl ukryta
nie może się dobyć z głębi - -
coraz innych myśli tłum...
CZEPIEC
Pon se ino serce ziębi
tym myśleniem, sumowaniem;
boby sie pon usroł na niem.
SCENA 23.
POPRZEDNI, PAN MAODY.
PAN MAODY
(we drzwiach)
Stado mi białych gołębi
wyfurknęło przed sam nos
że aż Jaga krzykła w głos;
powietrze się od nich kłębi.
Jaga, podz no!
KASPER
(u drzwi weselnych)
Nie trza Jagi.
Tu sie ważne grajom sprawy;
podz ta pon, boś tu ciekawy,
ino nie trza żadnych bab.
SCENA 24.
POPRZEDNI, PANNA MAODA.
PANNA MAODA
(szarpła drzwi silnie i wchodząc odpycha Kaspra)
Pódzies, selmo, jakiś drab!
Bedzies mi tu grodził wniść,
żeś se wraził w rękę żyrdz,
kces kim rządzić, taki cap -
wraz se jeszcze na łeb ćwirć!
PAN MAODY
Cóż ci o to?
KASPER
Jasna pani!
Poszłabyś sie przespać ś nim.
PANNA MAODA
Wyście wszyscy niewyspani,
W izbach swąd, a we łbie dym.
SCENA 25.
POPRZEDNI, POETA.
POETA
(wbiegając)
Huragan się czarnych wron
zerwał z pola, gdzieś z tych stron,
i z krakaniem wielkim goni;
taki był głęboki ton
w tym krakaniu czarnych wron;
jakby jakiś niosły plon
we łbach.
GOSPODARZ
Bracie - nie to.
POETA
Na chmurach się dziwy stroją.
PAN MAODY
(ku oknu)
Z daleka już widać róż;
przypatrz się, tak oczy zmruż:
co za gra tych pierwszych zórz!
POETA
Z chmur się stawia jakby tron
i jakieś zjawiska skrzydeł
koło tronu.
CZEPIEC
Widzioł pon!
SCENA 26.
POPRZEDNI, GOSPODYNI.
GOSPODYNI
(wchodząc żywo)
Słyszcie, chłopy, podzcie patrzeć,
jakieś wojsko w ogniu stoi.
Całe pole pod Krakowem
od tych kosisków się roi.
GOSPODARZ
Ha! - już stoją!
POETA
Tyś widziała -
muszę widzieć! płoniesz cała!
(Odbiegł, wiodąc za sobą Gospodynią).
SCENA 27.
POPRZEDNI, PRCZ GOSPODYNI I POETY.
PAN MAODY
Cóż wy tutaj?
PANNA MAODA
(ciągnie go ze sobą)
Podz sie patrz:
dają znaki, dają znaki!
PAN MAODY
A cóż za świat jakiś taki;
to ciekawe, to ciekawe.
(Wybiegają obydwoje).
SCENA 28.
POPRZEDNI, PRCZ PACSTWA MAODYCH, POETA.
POETA
(wraca szybko)
Słyszałem w powietrzu wrzawę
coś jakoby głosy, śpiew,
ale wiatru zimny wiew
w coraz inną dmucha stronę
i co było już widome,
już, zdaje się, pojawione,
staje się nagle znikome;
umilka i cichnie śpiew,
przestaje się chylić krzew...
SCENA 29.
POPRZEDNI, PAN MAODY.
PAN MAODY
(wraca pędem)
Ze Zorzy się zrobiła krew:
taki sznur krwi wydłużony
ponad Kraków - krwawy pąs,
jakby wieża Zygmuntowska
miała we dwie strony wąs.
SCENA 30.
POPRZEDNI, PANNA MAODA.
PANNA MAODA
(wraca pędem)
Ogromny przyleciał ptak,
hań se na ganecku siad,
taki ci ogromiec kruk.
Potem sie ze skrzydlich wag
uniósł, wzleciał, znowu spad,
potrzaskał gałązki brzóz,
strącił rosy gęsty deszcz
i posed - !
SCENA 31.
POPRZEDNI, GOSPODYNI
GOSPODYNI
(wpada)
Niech broni Bóg!!
Cóz wy chcecie, co wy chcecie!?
Cózeście sie kosów jeni;
(do Czepca)
idzcież, kumie, haw do sieni,
boście całom noc nie spali.
KASPER
Coroz wiency nas sie wali.
SCENA 32.
POPRZEDNI, WIELU CHAOPW z kosami i różną bronią, poubieranych jak
do drogi.
GOSPODYNI
Gwałtu rety, Boże chroń!
Kto wam wraził kosy!?
CZEPIEC
Broń!!
Dejcie, matka, spokój dziś,
trza nam iść.
GOSPODARZ
Trza nam iść.
Coś mi świta; - świta w polu:
Wszyscy widzą jakieś cuda.
Sen - sny: bajki - Myśl: kąkolu!
Precz, kąkolu, chwaście, precz. -
Niechże wymiarkuję rzecz:
ktoś był - kazał - co -?
POETA
(do Gospodarza)
Co, bracie
w tobie się szamoce ból.
PAN MAODY
(do Panny Młodej)
Mgły się już rozwłóczą z pól;
będzie ranek śliczny - Jaga,
wczoraj były wichry, burza,
dzisiaj wszystko się rozchmurza,
moja duszo, jużeś moja.
POETA
(do Gospodarza)
Mnie się w nocy zjawił duch:
na nim była czarna zbroja;
napadł na mnie tak obcesem
krzyczał słowa, takie słowa,
wytężałem cały słuch.
GOSPODARZ
(do Poety, a słuchany przez wszystkich)
Tak mi cięży, cięży głowa.
To powietrza ranny wiew.
Czy to prawda, bracie drogi,
że oni tam jakiś śpiew
napowietrzny słyszą gdziesi?
POETA
[ Pobierz całość w formacie PDF ]