[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poradzić?
Zdumiewające, że bierze pod uwagę pomysł
rozmowy ze Stuartem na temat swojej sytuacji.
Przecież zawsze bardzo chroniła swoją prywat-
ność i niełatwo zawierała znajomości z męż-
czyznami.
A jednak czuła, jakby znała Stuarta o wiele
lepiej i o wiele dłużej niż ledwie paręnaście
godzin. Może należy to przypisać temu, że
podczas ich pierwszego spotkania sama obaliła
tyle własnych barier.
Zerkając na zegarek, zdała sobie sprawę, że
niecierpliwie czeka na spotkanie, że z wyraznym
podnieceniem nadstawia uszu i nasłuchuje
dzwięku nadjeżdżającego samochodu.
Przyjechał kilka minut przed umówioną go-
dziną. Sara była trochę zaskoczona. Ian nie-
odmiennie się spózniał, a potem ratował sytua-
cję jednym z tych swoich uroczych, przeprasza-
jących uśmiechów. Mimo to zawsze dawał od-
czuć tej drugiej stronie, że nie jest dla niego
dość ważna, by zasługiwała na jego punktual-
ność.
Sara wzięła żakiet i torebkę, po czym za-
stanowiła się posępnie, czy Ian kiedykolwiek
kazał Annie czekać na siebie. Wątpiła w to.
78 UKRYTY SKARB
Anna nie sprawiła na niej wrażenia kobiety,
która czekałaby cierpliwie na mężczyznę.
Dopiero zamykając drzwi, uświadomiła so-
bie, że Ian i Anna to doskonale dobrana para.
Oboje są egoistami. To spostrzeżenie zatrzyma-
ło ją na moment w miejscu.
Aż przystanęła, zdumiona faktem, że jej myśli
przybrały tak bluznierczy charakter. W ciągu
tych wszystkich lat, gdy pracowała u boku Iana,
gdy go kochała, nie pozwoliła sobie, choćby
w skrytości ducha i pomimo zbolałego serca, na
jakąkolwiek krytykę jego osoby. A teraz proszę,
z jaką łatwością jej to przyszło.
I raptem dotarło do niej, że jej miłość do Iana
wcale nie jest tak głęboka, by nie mogła go
znielubić. A nawet więcej, by zacząć nim pogar-
dzać. Gdyby pozbawić go zaślepiającego uroku,
wdzięku jakże powierzchownego, co właśnie
sobie uprzytomniła cóż pozostaje? Bezprzy-
kładny egoista o charakterze i mentalności, które
raczej odstręczają niż przyciągają.
Było to niemiłe odkrycie. Sara nigdy nie
myślała, że jest na tyle głupia, by przykładać
nadmierną wagę do czyjegoś wyglądu. Liczyła
się dla niej osobowość, serdeczność, otwartość
na innych. A jednak sama przyznała, że gdyby
Ian nie był tak przystojny...
Gdy go poznała, była młodziutką dziewczyną,
Penny Jordan 79
na której uroda robiła wrażenie, ale to jej wcale
nie tłumaczy. Od dawna już nie jest tamtą dzie-
więtnastolatką.
Coś się stało?
Stuart otworzył bramę i podszedł do niej z za-
troskaną miną. Sara potrząsnęła głową.
Dzięki Bogu. Przez chwilę sądziłem, że ma
pani jakieś złe wieści.
Złe wieści? Czy on ma na myśli Iana?
Podniosła na niego pytający wzrok, a wtedy
wyjaśnił:
Od matki... o pani siostrze.
Twarz Sary natychmiast spurpurowiała ze
wstydu.
Nie, nie. Matka i dziecko to dziewczynka
czują się dobrze. Tyle że rodzice postanowili
zostać u siostry trochę dłużej. Jutro muszę jechać
do Ludlow, kupić kartkę i coś dla dziecka. Chcą
dać jej na imię Jessica.
Aadnie pochwalił Stuart. David się
cieszy?
Jest w siódmym niebie. Tak bardzo pragnął
córki.
Mądry facet. Muszę powiedzieć, że zawsze
marzyła mi się taka mała dziewczynka o dużych
poważnych oczach, z kucykami. Nie mam nic
przeciwko chłopcom, oczywiście. Prawdę mó-
wiąc... Zerknął na nią. Nie tylko kobietom po
80 UKRYTY SKARB
trzydziestce zaczyna bić licznik. Mężczyzni cier-
pią na ten sam syndrom.
Sara objęła go zdziwionym spojrzeniem.
Chce pan mieć dzieci?
Ian, który był tuż po trzydziestce, nie ukrywał
przekonania, że dzieci stanowią zawadę, że tyl-
ko przeszkadzają w życiu, jakie on chciałby
prowadzić.
Sara przypuszczała, że identycznie rozumuje
większość kawalerów w jego wieku.
Bardzo, a pani nie?
Otwartość, z jaką jej odpowiedział i pytanie,
które postawił, trochę ją poruszyły. Owszem,
czuła się z nim swobodnie, a jednak wciąż za-
skakiwał ją bezpośrednim sposobem bycia.
Tak... ja też odrzekła po chwili wahania.
Szczerze mówiąc...
Urwała, po czym przypomniała sobie, że nie
ma powodu ukrywać przed Stuartem swoich
prawdziwych myśli, tak jak przed Ianem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]