They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obok stoi mały wilk - Zrrie. Od lewej nabiegają Rawuhn i Krestor, gnają
długimi susami, są szybsi od nas. Wiatr bawi się jasnymi włosami Lotti, szarpie
za cienkie nogawki.
- Mamy ją! - woła Norrock, macha wolną ręką i wskazuje dziewczynkę w
zielonej kurtce, która stoi do nas tyłem. Nie wie, że go słyszę. Rowerek jest
znajomy, ale gdzie różowa kurtka?
I wtedy mała odwraca się z nadzieją, ciekawa, komu machał ten potężny
mężczyzna. Do zapłakanych policzków kleją się włosy. Nie znam jej.
- To nie Lotti! - wrzeszczę. Mijam Rawuhna i Krestora. Stoją koło
dziewczynki i roweru.
- Co? - Woła Norrock pod wiatr. W końcu jestem koło nich.
- To nie Lotti!
- Jak się nazywasz? - Norrock patrzy na małą. Przyciąga ją do siebie jak
schwytane zwierzę. Dziewczynka patrzy na niego z przerażeniem. Norrockowi
każdy odpowie.
- Sabrina. - Mówi tak cicho, że niemal czytam jej ust.
- To rower Lotti - mówi Norrock. Puszcza małą, kopie w oponę.
Sabrina kiwa głową. Patrzy w ziemię, na własne łzy. Bawi się hamulcem.
- Dlaczego? - Norrock trąca ją w ramię. Kuli się.
- Nie powinni go tam znalezć.
- Kto? Gdzie? - Norrock.
- Mama mówiła, że nie wolno nam bawić się w porcie.
- Ale gdzie w porcie? - Norrock traci cierpliwość. Szarpie nią, jakby
skrywała odpowiedzi we wnętrzu.
Dziewczynka milczy, płacze głośno, chce do mamy. Dołączają do nas
Fath, Jerro i Lurnak. Skaczą na małą, która z krzykiem zbliża się do Norrocka.
Co gorsze? Nieznajomy mężczyzna czy grozne psy?
Nagle, nie wiadomo skąd, Zrrie staje koło Sabriny w ludzkiej postaci.
Odwraca ją do siebie. Kuca.
- Posłuchaj, Sabrino, my znamy Lotti - mówi i głaszcze ją po rączce, którą
wyswobodziła z uścisku Norrocka. - Martwimy się, z powodu burzy. Bo Lotti
jeszcze nie wróciła do domu. Nie chcemy was zdradzić.
Mała przygląda jej się z przekrzywioną główką. Pewnie dziwi ją szczupła
szara dziewczyna, która mieszka w bezbarwnej kurtce jak żółw w skorupie.
Zrrie mówi dalej.
- Byłyście w porcie?
- Hm - mruczy mała. Pociąga nosem.
Zrrie wyjmuje chusteczkę z kieszeni.
- Tam, gdzie są te wielkie dzwigi?
- Nie, nie wolno nam się zbliżać do wody. - Sabrina wyciera oczy i
starannie wydmuchuje nos. Thursen, także w ludzkiej postaci, daje wilkom znak
ręką. Odbiegają kilka metrów, siadają. Czekają. Norrock opiera się o mur.
Sabrina w końcu opuszcza chusteczkę.
- Byłyśmy w takiej hali - mówi i pozwala, by Zrrie wyjęła jej chusteczkę z
dłoni. - Wiesz, w takiej hali jak w szkole. I były w niej beczki. Lubimy je turlać.
Jest tam mnóstwo beczek, cała góra. Strasznie wysoka, jak zamek.
Zrrie kiwa głową.
- I co? Lotti miała dość i poszła sobie? I zostawiła rowerek? Wiesz, dokąd
poszła?
- Nie. - Sabrina nerwowo kopie gałązkę na płycie chodnikowej.
- Pokłóciłyście się? Schowała się?
Sabrina przecząco kręci głową i patrzy na Zrrie wielkimi, zapłakanymi
oczami.
Wpadam na pewien pomysł.
- Ona nadal tam jest? - pytam. Chwytam ją za ramię. - Sama?
- Przecież wcale nie chciałyśmy przewrócić tych beczek - Sabrina
szlocha. - Same się przewróciły i teraz strasznie tam śmierdzi! Wszyscy
uciekliśmy...
- A Lotti... - wtrąca Zrrie. Sabrina kręci głową i płacze coraz głośniej.
- Idziemy! - woła Thursen.
- Posłuchaj, myszko. - Zrrie podnosi bródkę Sabriny. - Pójdziesz teraz
prosto do domu, dobrze?
Sabrina kiwa głową. Wilki biegną. Norrock i Thursen za nimi, dalej Zrrie
i ja.
- I powiedz wszystko mamie - dodaje Zrrie przez ramię. Za rogiem nie ma
nikogo. Thursen, Norrock i Zrrie stają się wilkami. Biegną wolniej, tak, żebym
była w stanie dotrzymać im kroku. Port. Już wiem. Teraz biegną tropem
Sabriny. Nie ma sensu szukać zapachu Lotti. Burza nadciąga. Jak niewidzialny
mur każe mi stanąć. A potem, dwie przecznice dalej, atakuje od tyłu, aż tracę
równowagę. I huczy mi w uszach, tak głośno, że zagłusza odgłos wilczych łap.
A wilki tropią z pyskami przy ziemi.
Rozdział 16
Wiatr bawi się moimi włosami, zakrywa mi nimi twarz. Oczy zachodzą
mi łzami i świat znika. Tu już nie ma sklepów czy bloków mieszkalnych.
Jesteśmy w dzielnicy przemysłowej, a nad wszystkim górują dzwigi. Dzisiaj, w
niedzielę, nie ma tu żywego ducha. To miasto duchów. Burza szaleje wśród
biurowców i magazynów, które ciągną się po obu stronach ulicy, czają się za
pustymi parkingami, pod wielkimi szyldami. Przed zniszczoną rampą
wyładunkową stoi ciężarówka. Plandeka, podwiązana z jednej strony, trzepocze
na wietrze, jakby chciała uciec. Wiatr miota mokrym kartonem po chodniku.
Stado nie zwraca na to uwagi. Obserwuję wilki, nie patrzę pod nogi, potykam
się, upadam, wstaję. Wilki są już daleko, cały czas tropią. Kuśtykam przez
chwilę, kolano płonie bólem, ale zaraz biegnę dalej.
Tam, z przodu! Rawuhn staje w końcu, odrzuca łeb do tyłu i wyje. Czy to
magazyn? Nadbiegamy. Jestem ostatnia. Dokucza mi kolka. Oddycham z
trudem. Norrock i Zrrie przyjmują ludzką postać. Znajdujemy się przed
podłużnym kilkupiętrowym budynkiem. Pośrodku szarej ściany pokrytej
panelami blachy falistej znajdują się dwuskrzydłowe drzwi. Uchylone. Norrock
barkiem poszerza otwór, pcha ciężkie, żelazne skrzydło. I tam ma być Lotti?
Przecież tu nie ma nic do zabawy! Zakurzona betonowa podłoga,
rdzawoczerwone beczki. Niewiele widzę. Wchodzę ostrożnie, krok po kroku.
Wilki już rozbiegły się po hali. Teraz czuję ten zapach, o którym mówiła
Sabrina. Podmuch wiatru wdziera się do środka, ale nie jest w stanie go
rozpędzić. %7ładne z nas nie śmie oddychać pełną piersią. Zapach drażni nozdrza,
piecze w oczy. Co do cholery jest w tych beczkach? Co to za zapach? Norrock
kopie beczkę, która toruje mu drogę. Pojemnik toczy się w bok, uderza w ścianę
z głuchym pogłosem.
- Ostrożnie. - Thursen, przed chwilą jeszcze wilk, unosi ostrzegawczo
ręce. - Wystarczy jedna iskra i to wszystko wyleci w powietrze.
Co? Materiały wybuchowe? Nie dopytuję, wierzę w wilczy węch.
Przeklinam. Gdzie Lotti?
- Wyjść! Wszyscy! Norrock, wilki mają pilnować budynku. Nikogo tu nie
wpuszczajcie, jasne? Jeśli nikt nie wejdzie, nikt nie wywoła iskry. - Nawet
niechcący, na przykład uderzając beczką o beczkę, myślę. Norrock czeka, aż
wszyscy wyjdą, idzie za nimi, niemal w biegu zmienia postać, staje się wilkiem.
Otwieramy szeroko drzwi, żeby w hali dało się oddychać. I cokolwiek
zobaczyć, bo zakurzone lampy pod sufitem dają niewiele światła.
Widzę, jak wilki rozbiegają się przed drzwiami. Norrock wydaje
polecenia, warcząc i szturchając poszczególne zwierzęta. Mam nadzieję, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl