[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żyłach płynie krew czarnych aniołów, Demonów Wichru i Demonów Nocy. I jestem siódmym
synem siódmego syna.
130
Czyżby to wszystko nie miało wystarczyć?
Czy już nie czas na to, bym sobie uświadomił, jak wiele jestem w stanie dokonać? W
niepamiętnych czasach powiedziano o tym w historii Ludzi Lodu: A kiedyś, w przyszłości,
urodzić się miał ktoś, rozporządzający taką ponadnaturalną siłą, jakiej świat jeszcze nie
widział.
To prawdopodobnie miałem być ja. Tymczasem jednak na scenie pojawił się Marco, a któż
jest potężniejszy od niego?
Owszem, jest taki. Tengel Zły, rzecz jasna!
Nataniel rozzłościł się, najbardziej na samego siebie. I na swój zadawniony brak wiary we
własne możliwości. Walczył z tym od wielu lat. Teraz był zmuszony uwierzyć w swoje
umiejętności, z którymi przecież przyszedł na świat.
Czasami zastanawiał się, czy to nie jego podziw dla Marca i przygniatająca, jak sądził,
przewaga przyjaciela pod każdym względem, tak go onieśmielały.
Ale teraz Marco nie mógł mu pomóc.
Tan-ghil znajdował się tuż obok! Nataniel słyszał jego kroki w sąsiednim korytarzyku, słyszał,
jak się potyka i przeklina tak blisko, że niewątpliwie poprzeczne przejście musiało się
znajdować gdzieś niedaleko i dosłownie w każdym momencie zły przodek może dostrzec
promieniujące od Nataniela światło.
Nataniel zapomniał teraz o całym swoim niezdecydowaniu, o tym zastanawianiu się, ile w
gruncie rzeczy potrafi, koncentrował się na jednej jedynej sprawie: %7łeby niebieska poświata
jego aury zniknęła.
Wyciągnął rękę i przyglądał się światłu. I dosłownie na jego oczach aura zgasła.
Potrafię, pomyślał. Moje żądanie zostało spełnione!
Znowu usłyszał tamten lekko przytłumiony tumult w korytarzu obok, tupot kroków, potykanie
się, przekleństwa. Dlaczego, u licha, on się zaplątuje w swoje własne ubranie? myślał
Nataniel, bo takie to właśnie robiło wrażenie i tamten nieustannie złorzeczył. Wybrany z
Ludzi Lodu nie wiedział, że nogi Tan-ghila zostały obcięte i ponownie zestawione, ale stały
się po tym zabiegu znacznie krótsze.
Aura zniknęła, myślał znowu Nataniel, ale te nieprzeniknione ciemności całkowicie mnie
obezwładniają. Jestem zupełnie bezradny!
Zaraz jednak pojawiła się ta nowa pewność: Potrafisz! Dasz sobie z tym radę! Nie wahaj się!
131
Zamknął oczy, a potem powoli je otworzył. Korytarz ciągnął się przed nim znacznie
wyrazniejszy, niż gdy oświetlała go niebieska poświata.
Widzę w ciemnościach, stwierdził podniecony. Zapragnąłem widzieć w ciemnościach i tak
się stało. Nie, to nie może być prawda!
W tym samym momencie, gdy ogarnęło go zwątpienie; przestał widzieć. Przygnębiony i zły
sam na siebie starał się ponownie odzyskać spokój, powoli otoczenie znowu ukazywało się
wyraznie, niemal tak wyraznie jak w dzień.
To była zdolność, której Tan-ghil z pewnością nie brał pod uwagę.
Ale czy on w ogóle wie, że ja się tu znajduję? pomyślał Nataniel.
Chyba nie, a więc jeszcze jeden punkt dla mnie!
Pytanie tylko, czy Tengel Zły również widzi w ciemnościach.
Z pewnością tak.
No cóż, czeka go trudna walka. Bo teraz nareszcie Nataniel odkrył, co naprawdę potrafi.
Nataniel doszedł do poprzecznego przejścia łączącego korytarze. Rozpoznawał to zresztą
po wydobywającym się stamtąd odorze, który stawał się coraz bardziej intensywny, wprost
trudny do zniesienia. To poważnie martwiło Nataniela. Smród bywał przecież tak wielki, że
już dawniej się zdarzało, iż ludzie od tego umierali. A gdyby Tan-ghil podszedł dostatecznie
blisko, otworzył tę swoją wstrętną gębę i zionął w Nataniela obrzydliwym odorem, tą chmurą,
która zabiła niewiarygodnie silnego Heikego i wielu innych, to byłoby zle. Nie wolno do tego
dopuścić.
Nataniel zdołał przemknąć nie zauważony przez poprzeczne przejście. W tym momencie
było mu bardzo przykro, że znajduje się zamknięty we wnętrzu góry, wszystko jedno, czy
widział w ciemnościach, czy nie. Tęsknił do świeżego powietrza, do otwartego nieba, do
możliwości swobodnego poruszania się.
Jeszcze raz się zatrzymał i nastawił uszu. Tym razem nie słyszał nic.
Tracił czas, mimo to stał bez ruchu.
Mój słuch powinien się wyostrzyć, myślał. Wiedział teraz, w jaki sposób należy postępować,
by życzenia zostały spełnione. Decydowała tu ta wyjątkowa koncentracja połączona z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]