[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Może potrzebujesz pomocy?
Dodatkowa para rąk przyspieszyłaby pracę, ale tylko wtedy, kiedy będzie w
stanie skupić się na tym, co robi.
- Jak chcesz. Farba jest nietoksyczna, a pokój ma dobrą wentylację. Jeśli mo-
żesz znieść zapach, to nie odmówię przyjęcia pomocy. To duży dom i dużo czasu
zajmuje mi odnawianie go.
- Możesz na mnie liczyć. Skoro mam tutaj mieszkać, to może chociaż pomogę
w odnawianiu. Jak do tej pory wykonałeś kawał niezłej roboty.
- Dziękuję. Najpierw chyba jednak zjemy śniadanie, co?
Perspektywa wyglądała na kuszącą.
- Powinnam była ubrać się i umalować. Zeszłam na dół tylko dlatego, żeby
sprawdzić, czy nic ci się nie stało.
Musiał przyzwyczaić się do tego, że ktoś się o niego troszczy. Oprócz oka-
zjonalnych matczynych porad Opal, nikt nie zajmował się nim od lat.
- Lynn, to jest twój dom, a nie hotel. Nie musisz ubierać się ani malować
przed wyjściem z pokoju. Jeśli masz ochotę, możesz cały dzień chodzić w piżamie.
Miał jednak nadzieję, że tego nie zrobi. Był świadomy, że między nim a jej
nagą skórą jest tylko kilka warstw cienkiego jedwabiu.
- Zjedz coś, zanim zrobi ci się niedobrze. Tosta?
Maggie przecisnęła się obok niego i wcisnęła pysk w dłoń Lynn. Kiedy Lynn
uklękła, żeby pogłaskać psa, jej szlafroczek podjechał do góry, odsłaniając całe
uda. Sawyer zdusił jęk. Nieomal czuł jej gładką skórę pod swoimi dłońmi. Jakkol-
wiek wiele czasu by zajęło spłacenie jej udziałów, na pewno będzie to za długo.
- Poproszę - powiedziała Lynn, patrząc tęsknie na ekspres do kawy. - Będzie
mi brakowało kawy.
- Przejdziemy na bezkofeinową - wykrztusił i wcisnął dwie kromki chleba do
tostera.
S
R
Spojrzał na jej twarz. Jej skóra pobladła i przybrała kolor lekko zielonkawy.
Nie chciał, żeby było jej niedobrze. Dziwna myśl. Kobietom w ciąży było niedo-
brze przez cały czas, ale z jakiegoś powodu przeszkadzało mu to, że Lynn cierpi.
Wyjął szklankę z szafki i postawił przed nią na blacie.
- Sok i mleko są w lodówce.
Stała przez chwilę niezdecydowana. Tosty wyskoczyły z tostera. Sawyer wy-
jął je, położył na talerzu, postawił go na blacie i przesunął w jej stronę. Odwrócił
się, żeby włożyć kolejne kromki do urządzenia. Ból, który czuł po utracie brata
mieszał się z uczuciem zazdrości. Brett przez cztery lata jadał z nią śniadania, pa-
trzył na nią, jak była zaspana, potargana i tak niewymownie seksowna. A może ona
zawsze schodziła na dół ubrana i umalowana? Dlaczego? Nie wyglądała jak te
próżne kobiety, które cały dzień spędzały w pobliżu lustra. Wiedział o tym, bo sam
umawiał się z wieloma z nich.
Zanim odwrócił się w jej stronę, pociągnął łyk kawy z kubka.
- Jeśli nie lubisz truskawek, to w lodówce są jeszcze inne konfitury. Mam też
płatki, a na górnej półce są jajka.
- Tosty mi wystarczą. - Umyła ręce i otworzyła lodówkę. Porozumiewawczy
uśmiech, który rzuciła mu nad ramieniem, sprawił, że serce stanęło mu na chwilę. -
Widzę, że lubisz słodycze. Twoja kolekcja konfitur cię zdradziła.
- Tak - odpowiedział, smarując tosta dżemem truskawkowym. - I mam też
kartę stałego klienta na siłowni, żeby zneutralizować jakoś swoje złe przyzwycza-
jenia.
Zaśmiała się i ten dzwięk go zaskoczył. Zapomniał, jak brzmi śmiech Lynn.
Jego dzwięk przypomniał mu, jak cztery i pół roku temu odprowadzał ją do domu i
kradł pocałunki w cieniu drzew. Wypił kolejny łyk kawy i zacisnął zęby.
Lynn nalała sobie szklankę soku pomarańczowego i posmarowała swojego
tosta grubą warstwą konfitury z winogron. Sawyer gestem wskazał na jej kanapkę.
- Jak widać, nie tylko ja lubię słodycze.
S
R
Kąciki jej ust, ubrudzone lekko konfiturą, uniosły się w górę. Serce zabiło mu
mocniej na myśl, że mógłby zlizać lepką substancję z jej warg, poczuć gorąco i
namiętność jej ust. Zwilżył wyschnięte nagle wargi, wziął głęboki oddech i spojrzał
jej w oczy.
Jej uśmiech znikł, a między nimi pojawiło się nagle napięcie. Piersi Lynn
uniosły się w głębokim, uspokajającym oddechu. Przerwała tę chwilę, sięgając po
papierową chusteczkę i wycierając usta.
Sawyer zacisnął palce na kubku i zmówił krótką modlitwę, prosząc o siłę na
zignorowanie ich wzajemnego przyciągania. Miał swoją szansę wiele lat temu, ale
ona dokonała wyboru, kiedy zignorowała jego Ust i wyszła za jego brata.
- Stój - Słowa Sawyera zatrzymały Lynn na progu jadalni. - Nie możesz w
tym malować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]